O mały włos… od tragedii
Telefon przechodnia i szybka reakcja policjantów zapobiegły nieszczęściu. Skończyło się szczęśliwie, ale mogło dojść do tragedii. Tak w dużym skrócie można opisać to, co stało się w Tarnowie początkiem lutego.
Był wtorek, 2 lutego przed 15.00, kiedy dyżurny tarnowskiej komendy miejskiej odebrał telefon od osoby, która przechodząc w rejonie ulicy Piłsudskiego zauważyła bawiące się na tafli zamarzniętego zbiornika „Kantoria” dzieci. Telefon zmroził krew policjantowi, który wiedząc czym może skończyć się taka zabawa, natychmiast skierował w to miejsce patrol.
Zbliżający się do celu mundurowi, z daleka zobaczyli dwóch chłopców stąpających po lodzie, dobrych kilka metrów od brzegu akwenu, na środku którego lodu nie było już wcale. Dokładając do tego temperaturę powietrza, sięgającą w tym dniu kilku stopni Celsjusza powyżej zera, o tragiczny finał tej zabawy nie było trudno. Policjanci wypadli z radiowozu i pognali w stronę dzieci. Aby dodatkowo nie dociążyć lodu, poprosili ich by zachowując od siebie dystans, powolnym ruchem udali się w ich stronę. Sami w gotowości obserwowali co się dzieje. Tym razem się udało i dzieciom udało się bezpiecznie dotrzeć do brzegu.
11 i 13-latek zostali odwiezieni do domów i oddani pod opiekę rodziców, którzy nie mieli pojęcia, że ich pociechy, które wyszły na dwór pobawić się, znalazły się w niebezpieczeństwie zagrażającym ich życiu. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby pomoc nie przyszła w porę.
W tym przypadku zabrakło wyobraźni, być może wiedzy i dostatecznej kontroli ze strony dorosłych.
Dlatego apelujemy o omijanie szerokim łukiem wszelkich akwenów wodnych, takich jak rzeki, jeziora, czy stawy. W nadchodzących dniach w regionie, synoptycy prognozują odwilż i temperatury sięgające nawet 13 kresek powyżej zera. Oznacza to, że warstwa lodu na zamarzniętych dotąd zbiornikach stanie się krucha i śmiertelnie niebezpieczna. Prosimy rodziców aby uczulili swoje pociechy na zagrożenie.