Kradzież… której nie było
Zgłoszenie kradzieży saszetki-nerki wraz z dokumentami, telefonem komórkowym i gotówką złożył mężczyzna w komisariacie w Mościcach. Po sprawdzeniu przez policjantów wszystkich okoliczności okazało się, że mężczyzna w rozterce pozostawił saszetkę w autokarze, którym podróżował. Została mu ona zwrócona kilka dni po zawiadomieniu przez przewoźnika.
Tydzień temu w poniedziałek (28.08) niespełna 50-latek zawiadomił za pośrednictwem numeru alarmowego o kradzieży na terenie MOP Rudka saszetki-nerki, w której znajdowały się pieniądze, dokumenty oraz telefon komórkowy. Mężczyzna wskazał nawet potencjalnych sprawców informując o tym policjantów z Komisariatu Policji Tarnów-Zachód. Zostało przyjęte zawiadomienie, a policjanci pionów operacyjnych ruszyli w teren, by zebrać dowody w sprawie i ustalić personalia sprawców. Analiza zapisu monitoringu miejsca kradzieży jednakże pokazała zupełnie inną wersję wydarzeń. Okazało się bowiem, że zawiadamiający wysiadł z autokaru, którym przyjechał, spokojnie spacerował po placu, korzystając z dostępnych miejsc. Kamera uchwyciła również moment, w którym zorientował się, że nie ma przy sobie saszetki. Jego nerwowe ruchy oraz poszukiwania zguby wokół siebie i na stacji paliw nie przyniosły żądanego efektu. Wówczas zawiadomił mundurowych. Ci analizując wcześniejsze zapisy zauważyli również, że zawiadamiający wysiadł z autobusu i nie miał przy sobie saszetki. Kolejne sprawdzenia potwierdziły już przypuszczenia policjantów o fałszywym zgłoszeniu. Okazało się bowiem, że kilka dni po rzekomej kradzieży, przewoźnik przekazał saszetkę wraz z dokumentami, telefonem i gotówką jego właścicielowi, który po jej odebraniu pojechał w dalszą podróż.
Policjanci w związku, z tym zakończą wszczęte postępowanie bez konsekwencji prawnych.